Piękne świadectwo siostry z Drogi Neokatechumenalnej w Korei Południowej!!

„Urodziłam się w Busanjingu, ważnej dzielnicy handlowej miasta Busan w Korei Południowej.

Pusan jest centrum międzynarodowego handlu, centrum dystrybucji i biznesu dla całej Azji, pełne kompleksów i centrów przemysłowych. Życie tutaj kręci się wokół pieniędzy i biznesu. W tym środowisku dorastałam i rozwijałam się.

Oczywiście najmniej liczy się tutaj Bóg, być może dlatego, że ludzie go nie znają. Ponad 75% jego mieszkańców nie posiada żadnej religii. Reszta pochodzi z różnych gałęzi buddyzmu, a chrześcijanie to mniejszość. Znałam buddyjskie myśli o istocie duchowej, ale nigdy nie byłam tym zbytnio zainteresowana.

Kiedy stałam się niezależna, wstawałam bardzo wcześnie, jechałam pociągiem, wchodziłam do biura i wychodziłam w nocy tak zmęczona, że wracałam do domu, tylko po to aby zjeść posiłek i położyć się spać.

Tak doszłam do 43 roku życia. Do tego czasu wszystko kręciło się w moim życiu wokół interesów, jakiś wyjazdów w celu stworzenia nowych relacji dla firmy, w której pracowałem, pieniądzach, administracji, pracy i pracy. Od poniedziałku do niedzieli, ale na końcu byłam w tym wszystkim zupełnie sama. Przychodziłam do swojego mieszkania, żeby odpocząć - sama, rutynowo wykonałam swoje ćwiczenia - sama. Moimi jedynymi towarzyszami były moje rośliny, ponieważ nie zabierały mi czasu. Miałam pewne związki, które kończyły się tylko seksem. Ponieważ mężczyźni z którymi byłam - tak jak ja nie mieli czasu - a ja na dodatek miałam trudny charakter, nic mi nie wychodziło z tych związków.

Widziałam swoją przyszłość w domu starców i zwiedzającą Europę z grupami samotnych ludzi, w końcu jest to powszechne tutaj. Nie wiedząc o tym, żyłam martwa, żyłam tylko po to, aby pracować, dopóki pewnego razu Yang, pani, która sprzątała w biurach, być może widząc moją frustrację, podeszła do mnie pod koniec dnia i zaprosiła mnie do Kościoła. Zgodziłam się, ponieważ nigdy nawet w nim nie byłam. Ponadto nie chciałam wracać do domu z tą samą rutyną i jeśli to sprawiłoby, że miałabym co najmniej jeden niezwykły dzień, być może byłoby to dobre.

Teraz z radością pamiętam, że tak naprawdę wszystko co zobaczyłam było czymś niezwykłym. Weszliśmy do miejsca tak uporządkowanego jak biura firmy, ale wyróżniał się ołtarz pośrodku ozdobiony kwiatami tak pięknymi, że przykuły moją uwagę. Wszyscy przyszli nas powitać. Yang przedstawiła mnie wszystkim i chociaż było mi bardzo smutno, byłam również podekscytowana.

Eucharystia rozpoczęła się i bez wątpienia zmieniła się moja twarz. W tym momencie poczułam coś głęboko w środku. Czułam, że żyłam w głębokim smutku przez cały ten czas i teraz napełniła mnie ogromna radość. Nie zrozumiałam wiele. Wyjaśnili, że wszyscy byli braćmi z Drogi Neokatechumenalnej. Kapłan zwrócił się do mnie szczególnie i sprawił, że ujrzałam Bożą miłość do mnie, chociaż go nie znałam, w tej chwili mogłam go poczuć. Miałam takie osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem. Kontynuowałam Katechezy Drogi, która rozpoczęła się w styczniu, narodziłam się we wspólnocie na początku kwietnia, a dwa tygodnie później zostałam ochrzczona w Wigilię Paschalną, gdzie wraz z 14 innymi braćmi otrzymałam także komunię i bierzmowanie.

Jestem bardzo wdzięczna, bo teraz nawet nie muszę zamartwiać się moją przyszłością.. Zostawiłam Bogu moje pieniądze, które nigdy nie dawały mi szczęścia, i teraz wierzę w jedynego prawdziwego Boga. Całkowicie skróciłam godziny pracy, aby poświęcić czas dla siebie, a zwłaszcza dla Pana i dla bycia ze swoją wspólnotą. Nauczyłam się modlić i po tych 12 latach bycia we wspólnocie coraz bardziej zakochuje się w Chrystusie, Jego Kościele i tej Drodze, która prowadzi mnie do nawrócenia ”.